Wakacje to wspaniały czas na obserwację. Zmieniamy miejsce przebywania, zmieniamy towarzystwo, nie mamy tylu zajęć i mamy nudę, która pozwala nam obserwować i myśleć o dziwnych rzeczach.
W trakcie wakacji odzyskałem wiarę w młodzież. Ale po kolei…
Miejsce akcji: Głusza mazurska. Pewna stanica harcerska w środku lasu, daleko od wszelakich ośrodków miejskich jak i szlaków wodnych. Jednym słowem absolutnie nigdzie.
Statyści: około sześciu stówek głów harcersko zuchowych, do tego setka dorosłych, która przyjechała tu chyba odpocząć. Dodatkowo kilkadziesiąt sztuk młodzieży w wieku różnistym, która przyjechała pod namioty.
Atrakcje okolicy: jezioro, komary, budka z piwem i zapiekankami. Ludzie. Nic więcej. Może jeszcze boisko do siatkówki (dwa kołki wbite w klepisko z rozwieszoną siatką).
Akcja. No może nie tyle akcja, co narracja.
Jestem tu już trzeci raz. Zawsze widziałem tu młodzież przyciągniętą przez rodziców pod namiot w celu odbycia wakacyjnej pańszczyzny. Ewentualnie typy oazowo-bieszczadzkie, które znają wszystkie pieśni o górach. Tej młodzieży było mało a ich obserwacja nie dawała przyjemności. W końcu byli w nienaturalnych warunkach z dala od spontanicznie wybranego towarzystwa.
W tym roku coś się zmieniło. Pojawiły się grupki młodzieży luzem. Bez rodziców, zdecydowanie już nie nastoletnich, wyglądający na takich, co przyjechali tu z własnej woli.
Grupka pierwsza, zorganizowana, wielonamiotowa, wielosamochodowa. Wiek 20+. Przewaga chłopaków. Strój obowiązkowy: brak koszulki, piwo w ręce. Krótkie fryzury, głośne zachowanie. Włącza się stereotyp i przekonanie, że będzie słabo. 20 letnie odpicowane fury, okazyjne przekleństwa wplecione w wypowiedzi pogłębiają przekonanie.
Pierwszy kontakt na obowiązkowym boisku do siatkówki. Grają nieźle, dobrze radzą sobie zarówno z wygrywaniem jak i przegrywaniem. Zaangażowani i chętni do dobrej zabawy. Do grających z nimi 40 latków zwracają się z szacunkiem, per pan, mają kłopot z przejściem na „ty”. Jest normalnie. To jest nadal ta sama młodzież, ale potrafiąca się dostosować i pokazać naturalną kindersztubę. Stereotyp lekko się nadkruszył.
Kontakt drugi, wieczorne ognisko. Bawią się w swoim towarzystwie, chętnie jednak włączają się w aktywności ogólne. Nie narzucają swojej obecności. Potrafią śpiewać zarówno kombatanckie pieśni o górach jak i polski pop. Jest kulturalna zabawa. Nie ma żadnych kwasów. Stereotyp się chwieje.
Kontakt trzeci, młodzież wraca samochodami. Z daleka słychać głośne „dum…dum…dum…” basujące przez szyby i blachę samochodu. Oho… Rytm 4/4, choć nieco wolny. Już wszystko wiadomo… Parkują, otwierają drzwi. Z samochodu wylewa się „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy….”. Innym razem leciał Maanam. Stereotyp zgłupiał.
Grupka druga. Piątka młodzieży koło 20tki (4 chłopa, jedna dziewczyna). Przyjechali golfem dwójką na wołomińskich blachach. Zabierają się za zajmowanie namiotu koło nas. Klną, ciskają się (kto nie klnie widząc 30 letni namiot harcerski jako miejsce swojego wypoczynku). Oho… będzie się działo. I to jeszcze namiot obok nas. Stereotyp jak wiadomo zaczął szaleć.
Po chwili ochłonięcia w nowych warunkach organizują się. Wyłania się leader, rozdaje robotę, każdy ma zajęcie. W ciągu pół godziny ich namiot wygląda tak porządnie, jak nasz nigdy nie będzie wyglądał. Ogarnęli się, zaczęli pompować materace. Ulitowałem się i w ramach dobrych uczynków sąsiedzkich pożyczyłem im pompkę do materaca. Wdzięczność wyrażana w sposób kulturalny, niewymuszony i skromny. Znaczy normalnie, wbrew stereotypom.
Druga grupa była również rewelacyjna. Pełna kultura. Byli pomocni, kiedy trzeba było, chętnie włączali się również we wspólne, integracyjne zabawy (siatkówka, a co innego). Utrzymywali swój namiot i okolice w takim porządku, że mieliśmy kompleksy. Stereotyp 20 latków w golfie nie utrzymał się ani chwili.
Jednocześnie na całym polu namiotowym i okolicach nie znalazłem śladów istnienia młodzieży z drugiej strony skali: egocentrycznej, hałaśliwej, chamskiej, pustej.
Historia zaczyna się robić przydługa, więc czas na wnioski:
- Istnieje młodzież wartościowa, która będzie w stanie tworzyć fajne społeczeństwo
- Młodzież wartościowa, podobnie jak nieco starsza młodzież, unika miejsc bardzo popularnych, głośnych, hałaśliwych
- Kiedy obserwuje się duże skupiska młodzieży, głośne i chamskie indywidua koncentrują naszą uwagę i nie dostrzegamy dużej liczby normalnych młodych ludzi.
- Stereotypy zbudowane na doniesieniach medialnych i narzekaniach „ach ta dzisiejsza młodzież” są krzywdzące. Dotyczą marginesu zdegenerowanej młodzieży, która nie oddaje obrazu całości.
Jakość spokojniejszy jestem po tych wakacjach o naszą młodzież. A jak wyglądają Wasze doświadczenia z młodzieżą?
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Ja prowadzę rekrutację i mam odwrotnie … może to kwestia urlopu;)
Drogi mój przyjacielu!
Ogromnie się cieszę z takich Twoich obserwacji społecznych:) szczególnie przeprowadzonych „absolutnie nigdzie”:)
Ja to mówię od zawsze – nie cała młodzież jest zła i nie każdy wrzeszczący dzieciak jest zły – choć niektórzy potrzebują lekkiej „naprawy”. A jak zawsze wychodzi w naszych dyskusjach – wszystko jest procesem. Skądś się te wrzaskuny i łobuzy biorą… i CI dobrzy i grzeczni też! nie są tacy „od nowości”. Na pewno.
I tak – ciągle więcej jest na świecie dobrych ludzi.
Potwierdzam wnioski i zupełnie się z nimi zgadzam.