Wydaje mi się, że mamy kłopot z dyskusjami. Szczególnie z takimi trudnymi, które dotykają fundamentów naszych przekonań. Widzieliście to na pewno wiele razy. Pada jakiś drażliwy temat, identyfikują się dwie grupy oponentów i zaczyna się jatka. Następuje próba przekonania, krytyka oponentów, eskalacja emocji i w najlepszym przypadku zmiana tematu. Czy można inaczej?

Po pierwsze, po co dyskutujemy?

Dyskutujemy po to, żeby poznać opnie innych i przekazać innym swoje opinie. Możemy też dyskutować po to, żeby wypracować wspólne podejście do jakiegoś tematu. To dość istotne założenie. Wynikają z niego dwie istotne rzeczy. Po pierwsze zakładamy, że ktoś ma prawo do odmiennej opinii, którą chcemy poznać. Po drugie celem dyskusji nie jest przekonanie innych do naszej perspektywy za wszelką cenę.

Jeśli rozpoczynamy dyskusję nie z ciekawości innych opinii, może nie warto jej zaczynać? Jeśli nie ma w nas gotowości zaakceptowania odmiennej opinii, nie rozpoczynajmy wymiany zdań.

Po drugie, w dyskusji rozmawiamy o naszych opiniach a nie o faktach

Serio. Gadanie o faktach jest bardzo nudne i kończy się w kilka sekund. To, o czym rozmawiamy to nasze opinie, czyli obserwacja otoczenia przez pryzmaty, filtry i ograniczenia naszej świadomości, ograniczeń, talentów i opinii innych. Nie wierzycie? „Trawa jest zielona!”. Fakt? A gadaliście o tym z daltonistą? A słyszeliście o brązowej albo purpurowej trawie?

Z tej konstatacji wynika jedna rzecz – nie mamy monopolu na prawdę i prawdziwe postrzeganie rzeczywistości. Ktoś może mieć inne postrzeganie tej samej sytuacji, ponieważ ma inną historię, inne wartości, widział inne rzeczy.

Po trzecie, otwieramy się tylko w warunkach komfortu

A co to ma wspólnego z dyskusją? Po co nam komfort w dyskusji? Wracamy do celu dyskusji. Jeśli chcemy poznać nie tylko opinię rozmówcy, ale również zrozumieć, czemu tak uważa, musimy stworzyć mu w tym celu komfort. W trakcie dyskusji w niekomfortowych warunkach nasz organizm zaczyna wytwarzać adrenalinę, która z kolei uruchamia nasz gadzi móżdżek, który wyłącza myślenie logiczne i włącza wyuczone reakcje. Nie ma co liczyć na refleksję, słuchanie argumentów czy dochodzenie do sedna w tym stanie. Tu możemy liczyć co najwyżej na decyzję walczyć/uciekać i szybkie, płytkie, wyuczone reakcje.

Jak stworzyć warunki komfortu? Wydaje mi się, że wystarczą dwie rzeczy. Po pierwsze trzeba szanować swojego rozmówcę. Tak na prawdę. Nie oceniać i dawać mu prawo do godnej odrębności. Po drugie trzeba naprawdę chcieć zrozumieć, co nasz adwersarz myśli. Z tego wynikają już wszystkie dodatki, jak brak oceniania człowieka na podstawie jego opinii, powstrzymanie się od natychmiastowej konfrontacji, zainteresowanie przyczynami powzięcia takich opinii.

Po czwarte, odmienność opinii nie jest atakiem

Często opinia odmienna od naszej wyrażona w odpowiedzi na naszą, budzi agresję. Traktujemy to jak przejaw agresji czy wręcz wrogości. Warto jednak odróżniać zdrową konfrontację wynikającą z różnicy opinii od destrukcyjnego ataku. Konfrontacja jest zaproszeniem do zrozumienia mojego zdania, zapytania o moje motywacje.

Po piąte wyłącz swoje wewnętrzne radio

Często tak macie, że w połowie pierwszego zadania wypowiedzianego przez kogoś już wiecie wszystko? Czasem nawet zbulwersowani próbujemy przerwać, rzuć kontrargument albo włączyć swoje zdanie na temat tego, czego rozmówca jeszcze nie powiedział. W najlepszym wypadku przygotowujemy już odpowiedź, i czekamy tylko na oddech dłuższy niż 10 milisekund, żeby zacząć własną transmisję. To jest właśnie nasze wewnętrzne radio, które (jak to radio) nie znosi ciszy i cały czas nadaje.

Wadą słuchania własnego radia jest to, że przestajemy słuchać innych. Słyszeliśmy pół zdania a dalej już jakoś mętnie. To w praktyce znaczy, że nie wiemy, co powiedział nasz przedmówca, ale posiadamy wyrobioną opinię na ten temat. Hmmm….

Może więc warto wysłuchać do końca, spróbować zrozumieć a dopiero potem próbować odpowiadać? Być może nie uda nam się dopchać do głosu, jeśli pozwolimy sobie na chwilę refleksji. Zyskamy jednak coś znacznie cenniejszego – rozwój własnych poglądów.

 

A jakie są wasze patenty na polepszenie dyskusji i Usłyszenie (celowo wielka literą) mówiącego?